Tradycja, Tradycja...
Tradycja!
Tak śpiewa główny bohater Tewje
Mleczarz w Skrzypku na Dachu i jak tylko zaczęłam
opisywać naszą tradycję grupowego campingu melodia ta przyplątała się do
mnie i nie daje spokoju.
Pierwszy grupowy camping w weekend zwany Memorial Day Weekend miał miejsce w 2007, ale wówczas blogowanie było mi obce i stąd pierwszy wpis z tego wydarzenia datowany jest dopiero w roku 2010. Nie trudno policzyć, że w tym roku była to nasza szósta wspólna wyprawa i jak na razie nikt z naszej grupy jeszcze nie odpadł, a wręcz odwrotnie przybywa nam dzieci, głównie nastolatków. Ciekawe zjawisko można by rzec - rodzice chcą żeby ich dzieci zasmakowały bycia z przyrodą, ale sami nie bardzo kwapią się na takie wyjazdy i podrzucają swą dziatwę innym. Oczywiście nam to nie przeszkadza ponieważ młodzi są już w wieku nie wymagającym notorycznego pilnowania.
Pierwszy grupowy camping w weekend zwany Memorial Day Weekend miał miejsce w 2007, ale wówczas blogowanie było mi obce i stąd pierwszy wpis z tego wydarzenia datowany jest dopiero w roku 2010. Nie trudno policzyć, że w tym roku była to nasza szósta wspólna wyprawa i jak na razie nikt z naszej grupy jeszcze nie odpadł, a wręcz odwrotnie przybywa nam dzieci, głównie nastolatków. Ciekawe zjawisko można by rzec - rodzice chcą żeby ich dzieci zasmakowały bycia z przyrodą, ale sami nie bardzo kwapią się na takie wyjazdy i podrzucają swą dziatwę innym. Oczywiście nam to nie przeszkadza ponieważ młodzi są już w wieku nie wymagającym notorycznego pilnowania.
Co roku staramy się wybrać nowe miejsce, ale tym razem wróciliśmy na camping gdzie byliśmy kilka lat wcześniej Park Stanowy Parvin. Nie jest to mój ulubiony park ponieważ wokół jest płasko, a ja wolę górzyste tereny, nie mniej miejsce to jest wręcz wymarzone dla dzieci ponieważ mają łatwy dostęp do wody.
Dosyć tego mojego "gderania", teraz czas
na zdjęcia, które więcej powiedzą.
Wczesny poranek, camping jeszcze śpi |
Śniadanie podane przez jednego z tatusiów |
Dziewczyny na kajakach |
Camping otoczony był krzewami Kalmi latifolia - nazwa polska Kalmia szerokolistna; angielska - Mountain-laurel. Jest to krzew pospolicie rosnący na wschodnim wybrzeżu, szczególnie na terenach podmokłych. Związki chemiczne obecne w roślinie mogą być toksyczne dla zwierząt, szkodzą pszczołom oraz po przeniknięciu do gleby hamują rozwój korzeni świerków. Przyznaję się, że "ukradłam" mała sadzonkę i posadziłam w swoim ogrodzie z nadzieją, że sarny tego nie ruszą :-)
Kwiatostan - Kalmia latifolia |
Krzew kalmi |
Na koniec tradycyjne grupowe zdjęcie autorstwa Rafała oraz ..... plany na przyszły rok.
A pianki w krakersach też były? :DDDDD
ReplyDeleteNIe wiem dlaczego, ale zżera komentarze, które zostawiam pod Twoimi i Rafałowymi postami?
Pianki oczywiscie, ze byly, takie jakies podwojnie wielkie.
ReplyDeleteNie wiem dlaczego zżera? Sprawdze swoje ustawienia i poprosze Rafala zeby zrobil to samo.
A jak tam Dzien Dziecka? To takie mile swieto.
Dzień Dziecka upłynął u nas spokojnie :D Nie licząc sukcesu Zośki w jęczeniu o batut :DDDDDDDDDDDD Jerzy uległ i olbrzymi, trzymetrowy batut stanął w ogródku. Teraz wszyscy skaczemy jak obłąkani i łazimy zdyszani, ale z uśmiechem na paszczach :DDDDDDDDDDDD
ReplyDelete