Sunday, June 24, 2012

Historia pewnej ptasiej rodziny

Każdy ogród miejski czy wiejski ma swoich mieszkańców. Pamiętam jeże, które mieszkały w poznańskim ogrodzie moich rodziców, krety wybijające kopce w środku grządki oraz oczywiście stada wróbli, które w upalne letnie dni kąpały się w piachu.
Mój ogród w New Jersey sąsiaduje z lokalnym zadrzewieniem stąd i towarzystwo jest trochę inne. Codziennie odwiedzają nas sarny, zajac kica podskubując trawę oraz czasami wcześnie rano można zobaczyć dostojnie kroczące dzikie indyki.
Krzewy nektarodajne ściągają wiele motyli oraz są wyśmienitym miejscem do zagnieżdżania, stąd obecność wielu różnych ptaków. Od bardzo wczesnych godzin rannych słychać ich  głośne śpiewy.  

Poranny spacer

Papilio glaucus  

W tym roku w domku dla ptaków, który miał pełnić funkcję dekoracyjną zadomowiła się parka strzyżyków (Troglodytes). Nanosiły patyków, piórek oraz jakiś innych miękkich materiałów roślinnych i zagnieździły się na dobre. Zrobiło się ćwierkająco radośnie. 

Domek już zamieszkały

Wkrótce pojawiły się maluchy. Rodzice zabrali się za intensywne karmienie i prawie non stop dostarczali świeże robale. Nie wlatywali bezpośrednio do domku tylko na moment przysiadywali w pewnej odległości, najpierw z prawej strony, potem lewej, wyglądało to jak sprawdzanie terenu i dopiero potem wlatywali do domku gdzie otwarte dziubki z niecierpliwością czekały już na posiłek. Od czasu do czasu rodzice wynosili coś białego. Może było to sprzątanie dziecięcych kupek?

Pora karmienia

Jeszcze jestem głodny


Pewnego dnia zauważyłam, że jest dziwnie cicho. Pobiegłam sprawdzić i zastałam opustoszały domek. Zrobiło się smutniej na moim tarasie. Rafał twierdzi, że rodzina wyfruneła ponieważ dzieci były gotowe do latania i mam nadziejęże ma racje.

Minęło kilka dni i pewnego poranka usłyszałam charakterystyczne świergolenie strzyżków. Serce podskoczyło z radości ponieważ pojawiła się kolejna ptasia para, a może to jest ta sama? Oglądają domek z różnych stron, przysiadują i śpiewają, odlatują na sąsiadujące krzewy, i śpiewają. Może sprawdzają teren, a może dyskutują nad lokalizacją domostwa.


Ciąg dalszy nastąpi ………..

2 comments:

  1. Ale fajnie:) U mnie ptaki czuć się bezpiecznie nie mogą: kot z nami mieszka. Ale musi być ciekawie podglądać taką ptasią rodzinę :) Poproszę o jeszcze :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na szczescie nasz piesio nie reaguje na ptaki; inaczej zaczelabym go podejrzewac o podwojna osobowosc. Takie ptasie zycie jest calkiem ciekawe, bardzo glosne chwilami i pelne fruwania w ta i spowrotem. Dobrze, ze my nie musimy tak latac za jedzeniem.

      Delete