O chorobie Elizy
dowiedziałam się z blogu To i owo, czyli rzeczy różne i inne. Nie mogłam dołączyć
do grona tych, którzy szyją lalki sprzedawane później na aukcjach
charytatywnych stąd postanowiłam zrobić coś sama. Lalek za bardzo nie umiem szyć
i powstał pomysł stworzenia zwierzątek, tym bardziej, że już kiedyś szyłam
filcowe ptaszki na choinkę.
Inspiracji poszukałam w ulubionej
książce pt. "Countryside softies" autorstwa Amy Adams. Wszystkie
zwierzątka w tej książce są urocze, ale lisek przypadł mi najbardziej do serca.
Pierwszy lisek był brązowy i nazwałam go po prostu Rudzielec. Wydawał się
samotny stąd dostał do towarzystwa biało-czerwonego, którego mianowałam
Walentynkowym. Zielony lisek powstał dlatego, że jest wiosna i świeża
zieleń aż zaraża swoją intensywnością. Kolor zielony jest również moim
ulubionym kolorem oraz co najważniejsze zieleń to kolor nadziei.
Liski są juz zapakowane i czekają na podróż do
Polski. Mam nadzieję, że znajdą dobry dom i pomogą rodzicom Elizy w
gromadzeniu funduszy na lekarstwo.
|
Rudzielec |
|
Walentynek albo jak kto woli Walentynka |
|
Nadzieja |
O matko, a raczej Halinko - CUDNE SĄ :DDDDDDDD Absolutnie wspaniałe!!!!!!!!!!!!!!!
ReplyDeleteDzieki Kasiu za mile slowa :-) Wlozylam duzo serca w zrobienie liskow z nadzieja, ze zaurocza kogos tak bardzo, ze zapragnie je posiadac.
ReplyDeleteJestem pewna, że tak będzie :D Są śliczne!
ReplyDelete