Pogoda u nas wrecz wiosenna i coraz czesciej mysle o ogrodzie. Mieszkajac w regionie gdzie populacja saren siega okolo 200 tys. ogrodnictwo jest prawdziwym wyzwaniem. O gatunkach roslin ozdobnych nie zjadanych przez sarny pisalam okolo rok temu i w przyszlosci wroce do tego tematu. Tym razem historia powstania warzywnika.
Sarny potrafia przeskoczyc plot o wysokosci do 3 m stad konstrukcja otaczajaca grzadki musiala byc solidna i odstraszajaca do skokow w zwyz. Wyczytalismy rowniez, ze sarny nie majac dobrego wzroku nie zaryzykuja wskakiwania na obszar z czesciowo zabudowanym scianami dlatego zaplanowalismy warzywnik przy dwoch scianach domu.
Zaczelismy od zlikwidowania sciezki wylozonej cegla oraz wywiezienia okolo 30 cm warstwy gliny. Kuba dzielnie pomagal kopac i wywozic, i chwilami tylko dziwil sie jak to jest mozliwe zeby tyle cegiel, i ziemi zmiescilo sie na tak malym skrawku.
Na tym etapie ja zakonczylam swoj wklad pracy i Rafal zostal mianowany kierownikiem budowy, a Kuba glownym asystentem. Panowie wykopali glebokie rowy pod slupki, wybudowali plot, zainstalowali furtke oraz przywiezli stos ziemi wypelniajac miejsce po usunietej wczesniej glinie.
Teraz ja moglam wkroczyc do akcji z rozsada i nasionami. Niestety ziemia byla dostarczona z miesiecznym opoznieniem (historia nie warta uwagi) stad wiekszosc roslin trafila z poczatkiem wzrostu na stosunkowo wysoka juz temperature. Nie mniej i tak nacieszylismy sie swiezymi ogorkami, fasolka, pomidorami, salata, a najwiecej swiezymi ziolami, w tym glownie bazylia. Zadna sucha bazylia nie zastapi swiezej podawanej z pomidorami.
Mam nadzieje, ze w tym roku nasz maly warzywnik dostarczy nam wiecej swiezych warzyw i jestem na etapie planowania grzadek.
nie ma nic lepszego niż wyjść w kapciach z domu i zerwać świeżego słodkiego pomidorka mmm :)
ReplyDeleteTo prawda, ze bliskosc warzywnika ma swoje plusy. Ja lubie chodzic na bosaka, a szczegolnie po cieplym, letnim deszczu dotykac mokrej jeszcze ziemi.
ReplyDelete