Angels Landing to szczyt w samym sercu Glownego Kanionu w Parku Narodowym Zion. Nazwa Angels Landing ma swoje korzenie w 1916 roku kiedy to czterech podroznikow zwiedzajacych tereny dzisiejszego parku przystanelo z zachwytu na widok tego monumentu i jeden z nich, F. Fisher powiedzial, ze tylko “aniol moglby tam wyladowac”. Faktycznie jest cos majestatycznego w tej gorze i wyzwanie w zdobyciu.
Widok na Angels Landing z Glownego Kanionu |
Pierwsze dwie mile to stosunkowo intensywne przejscie odcinkiem nalezacym do szlaku the West Rim Trail. Szlak ten laczy Glowny Kanion z najwyzszym punktem w Zion – Lava Point lezacym w czesci parku zwanej the Kolob Terrace. Ta czesci jest znacznie rzadziej uczeszczana, ale godna zwiedzenia poniewaz tak inna w sensie fauny i flory oraz niesamowitego widoku z oddali na Kanion.
Panorama na Glowny Kanion z dolnego odcinka West Rim Trail |
Nastepny etap zwany Refrigerator Canyon jak nazwa sugeruje pozwala strudzonemu piechurowi schlodzic sie, nawet w najbardziej upalny dzien.
Przyjemny spacer w cieniu i po plaskim terenie w Refrigerator Canyon |
Teraz zaczyna sie najciekawszy etap. Na poczatek pokonanie slynnych tzw. “switchbacks” w liczbie 21. Jest to seria krotkich i stromych zakosow gdzie raczej nie ma miejsca na odpoczynek oraz cien. Odcinek ten nazwano Walter’s Wiggles dla uhonorowania pierwszego dyrektora parku, ktory w 1924 roku pomagal inzynierom w projektowaniu tej czesci szlaku. Mozna byc pelnym podziwu nie tylko dla sztuki architektonicznej, ale rowniez budowlanej.
Switchbacks |
Krotki odpoczynek w miejscu Scout’s Lookout z niesamowitym widokiem na szczyt i kanion ponizej oraz jeszcze jedno spojrzenie w gore i ostateczna decyzja isc czy zawrocic.
Imponujace poprowadzenie wejscia na Angels Landing |
W tym miejscu wiele osob zawraca poniewaz widok rozposcierajcy sie powyzej to waska sciezka z lancuchami posrodku i stromym klifem, z jednej strony 1,200 feet, z drugiej 800 (czasami podaja 1,000 i 1,500, ale czy to ma znaczenie?).
Odwazni ida dalej, uparci ida dalej, szalency tez ida dalej, a kto zostaje? Takie osoby jak ja. Moj dylemat isc czy nie isc byl prawie jak “be or not to be”. Lubie wyzwania, ale chyba starzeje sie. Za duzo sie nasluchalam rozmow w autobusach, za duzo zdjec naogladalam i stwierdzilam, ze nie musze sprawdzac sie czy mam lek wysokosci. Rafal z Marta nie mieli takiego dylematu i od pierwszego dnia pobytu w Zion planowali wejscie na Angels Landing. Wyruszyli bardzo wczesnie rano, a ja z Kuba dwie godziny pozniej zeby spotkac ich wracajacych juz ze szczytu.
Marta pokonuje etap lancuchow |
Taki widok rozciagal sie przed nia |
Czy mozna poczuc sie jak aniol po zdobyciu Angles Landing? Rafal z Marta rozesmiali sie gdy zadalam im to pytanie, ale potwierdzili, ze widok rozposcierajacy sie wokol dech zapiera. Ponizej zdjecie zrobione przez Marte.
Tylko anioly i najodwazniejsi moga podziwiac Zion z tej wysokosci. Marta i Rafal dokonali tego |
Czy zaluje z perspektywy czasu? Moze troszeczke, ale …….. zawsze moge pojechac jeszcze raz.
Jak zawsze polecam strone Joe Braun, ktorego zachwyt tym parkiem podzielam i jednoczesnie podziwiam jego talent fotograficzny.
boskie widoki :)
ReplyDeleteHalinko - przednia opowieść :) Ale weszłam na stronę Joe Brauna i przyznaję szczerze, że zostałabym z Tobą pod Angles Landing :DDDDD
ReplyDeleteTak. Stanowczo: może bym i weszła, ale zdejmować musieliby mnie stamtąd helikopterem :DDDDDDDDDDDDD
ReplyDeleteFajnie brzmi "boskie widoki" do opisu Angels Landing - dzieki.
ReplyDeleteKasia, mialam dokladnie te same mysle, moze wdrapie sie na ta gore, ale czy zejde? Na szczescie w Zion jest wiele innych szlakow do chodzenie, rownie przepieknych i bardzo chcialabym tam wrocic, co oczywiscie cieszy Rafala.
Rafal ma stanowczo fajne pomysly na spedzanie czasu z zona :)
ReplyDeleteZupełnie nie dla mnie takie wędrówki (kondycja, kręgosłup). Może dlatego tak mnie to fascynuje z bezpiecznej pozycji przed komputerem. A te zdjęcia...te widoki.. Tylko tak mogę to zobaczyć.
ReplyDelete