Kolory jesieni otaczaja nas juz z wszystkich stron. W niedziele wybralismy sie na krotka wycieczke do sasiedniego stanu, Pensylwanii. Rafal znal juz to miejsce z wczesniejszych wizyt i wiedzial, ze bede zauroczona starym mlynem. Oczywiscie, ze bylam poniewaz jak to nie kochac wiatrakow i mlynow. Przeurocze miejsce i pomyslec, ze tak blisko Nowojorskiej Metropoli. Kto szuka nie bladzi i moze znalezc takie perelki calkiem blisko wlasnego domu.
Zachwycające widoki.
ReplyDeleteMłyn urzekł mnie zupełnie.
Serdecznie pozdrawiam.
O rety - Halinko - piękne miejsce. I ten las niezwykły...........
ReplyDeleteCzesc Dziewczyny - to miejsce jest jak zaczarowane, schowane w lesie, ale nie az tak daleko od glownych drog. Chodzil tam sobie baranek z dzwoneczkiem na szyi, slonce przeswitywalo przez liscie i chcialo sie wrecz zatrzymac czas.
ReplyDeleteKasia - mlyn na czasie z racji pojawienie sie Krabat w ksiegarniach.
Tak sobie właśnie pomyślałam i pożałowałam, że nie widziałam go zanim zaczęłam malowac :)
ReplyDeleteKasiu, Ty masz tyle wyobrazni, ze nie potrzebujesz inspiracji.
ReplyDeleteWitaj Halinko.
ReplyDeletePrzywędrowała do Ciebie od Kasi.
Zdjęcia jak z bajki.W chacie obok młyna ktoś chyba mieszka.Te kwiaty przy oknie,ogródek,dynia?
To ostatnie zdjęcie ,zachwyca-jesień w pełni.
Pozdrawiam serdecznie:))