Jak to w życiu bywa są chwile kiedy słońce przestaje
świecić, kwiaty nie mają kolorów i nie chce się ani pisac, ani rozmawiać. Tymczasem życie toczy się dalej, pracujemy, śpimy, jemy i
codziennie sprawdzamy emails (OK, ja sprawdzam). Dostałam
kilka wiadomości zaniepokojonych brakiem wpisów na blog i poczułam się bardzo wzruszona tą troską. Dziękuję Wam za powroty do mojego blog, za sprawdzanie co ze mna
dzieje się oraz zachętę do pisania. Powracam więc do blogowania i na początek wspomnienia z tegorocznych wakacji.
Zaczeliśmy nasza letnią przygodę od
pobytu w górach Roan Unaka, rozciągających się wzdłuż granicy Tennessee i Pólnocnej Karoliny. Unikatowość tego miejsca wynika z gatunku rododendronów
porastających szczyty tego pasma górskiego od stanu Virginia do północnej
Alabamy. Te dziko rosnące gatunki tak charakterystyczne dla Appalachów nazwano
Catawba, imieniem plemienia Indiańskiego zamieszkującego Południową Karolinę.
Na zakończenie jeszcze raz dziękuję za pamięć
oraz zachętę do pisania, pozdrawiam.
No nareszcie! Ja rozumiem kryzysy tworcze i te zyciowe. ale ile mozna? Juz sie zaczelam martwic, ze cos zlego Cie spotkalo.
ReplyDeleteDosyc jednak narzekania, teraz juz tylko sie ciesze, ze postanowilas wrocic do blogowania, corko marnotrawna.
Nawet nie wiesz jak milo "uslyszec" Ciebie. Teraz bede nadrabiac zaleglosci w czytaniu i pisaniu. Pozdrawiam serdecznie.
DeleteJak dobrze, że znowu jesteś;-)
ReplyDeletePiękne te dzikie rododendrony.
Buziaki ślę i mam nadzieję, że nie znikniesz znowu na tak długo...
Dzieki Florentyna za mile slowa. Juz nie znikne na tak dlugo :-)
DeleteBardzo serdecznie pozdrawiam.
Co za piękne miejsce. I nie tak daleko-my mieszkamy w Pensylvanii.
ReplyDeleteSerdeczne pozdrowienia z Pittsburgha
Marta
Witam Stanowa sasiadke na moim blog. Bedzie milo dzielic sie co mozna zobaczyc w naszym regionie i nie tylko. Ja rowniez lubie robotki. Serdecznie pozdrawiam.
DeleteTak w ogóle to trafiłam na na Twój blog dzięki Kasi Bajerowicz, mojej kuzynce z Poznania :)
ReplyDeleteKasia - oczywiscie, ze Ja znam, osobiscie oraz Jerzego. Jerzy byl z moim mezem na wyprawie fotograficznej tutaj w USA. Teraz kojarze, ze kiedys gdy namawialam Kasie na przyjazd to wspomniala, ze ma kuzynke na tym wybrzezu. Jaki ten swiat maly. To jestesmy dwie do namawiani Kasi na przyjazd. Moze kiedys uda nam sie spotkac. Serdecznie pozdrawiam.
DeleteTak, myślę,że koniecznie trzeba Kasię namówić! :)
ReplyDelete